Spadliśmy z podium

Spadliśmy z podium

Pojedynek z lęborską Pogonią okrzyknięty był meczem kolejki, gdyż grały ze sobą druga z trzecią drużyną ligi. Zawody jednak rozczarowały - nie oglądaliśmy porywającego widowiska. Goście czuli w nogach jeszcze ciężkie środowe przetarcie z Kolbudami i ograniczyli się do minimum. Minimum w tym wypadku, to wykorzystanie naszych prostych błędów i spokojne szanowanie wyniku. Bez zbędnego forsowania sił.

Trener Sebastian Cierlicki nie mógł skorzystać w tym spotkaniu z Sebastiana Zielińskiego i Przemka Maluchnika, którzy pauzowali za żółte kartki. Do obrony przesunięty ponownie został Marek Kruczkowski. Szansę od pierwszych minut otrzymał młody Marcel Majewski.

Pierwsza zagrożenie stworzyli goście. Damian Formela miał przed sobą tylko naszego bramkarza i na szczęście przegrał ten pojedynek (7 min). Następnie dwa razy odpowiedziało Powiśle. Najpierw z rzutu rożnego wrzucił Szymon Waga i choć naszemu pomocnikowi dośrodkowanie się nie udało, to piłka przeszła bezpańsko przez całe pole karne i nikt nie był w stanie zakończyć tej akcji. Po chwili kopia sytuacji. Tym razem prawą stronę popędził Patryk Galeniewski i zagrał w pole bramkowe spod linii końcowej - ponownie nie było chętnych do sfinalizowania akcji.

W 26 min. padł pierwszy gol. Gol bardzo kuriozalny. Arek Hadrysiak chciał zagrać głową do własnego golkipera. Tor lotu futbolówki niepotrzebnie przeciął Marek Kruczkowski i dość przypadkowo zagrał w pole karne. Daniel Mioduński próbując interweniować nie trafił w piłkę, a z asekuracją nie zdążył Marcel Majewski. Takim sposobem Mateusz Sychowski znalazł się 'oko w oko' z Tomkiem Kowalskim i ze spokojem wykorzystał szereg błędów naszej defensywy.

Stracona bramka, a właściwe jej sposób ewidentnie podłamała miejscowych. Dwie minuty po rozpoczęciu drugiej części gry w łeb wzięły wszystkie założenia z przerwy. Pogoń prowadziła już różnicą dwóch trafień. Łukasz Kłos zagrał na środek boiska do Rafała Morawskiego, a ten przytomnie przekazał piłkę niepilnowanemu Wardzińskiemu. Uderzenie tego ostatniego z około 11 metrów ustaliło wynik zawodów.

Nasi piłkarze jedyny celny strzał w drugiej odsłonie oddali w... 89 minucie. Próbował Patryk Galeniewski, ale absolutnie nie zaskoczył bramkarza przyjezdnych.

W zespole Pogoni 87 min. rozegrał Łukasz Kłos, którego można pamiętać z występów w trykocie Powiśla w sezonie 2004/05.

Przed nami wyjazd do Tczewa. (sobota, godz. 13:00). Z przedostatnią drużyną ligi trzeba wygrać.

POWIŚLE: Kowalski - Majewski (57 Galeniewski. A), Mioduński, Kruczkowski, Hadrysiak - Waga, Maciej Pietrzyk, Orłowski, Wierzba, Mateusz Pietrzyk (57 Müller) - Galeniewski. P

POGOŃ: Katzor- Wesserling, Musuła, Kochanek, Skibicki (89 Fudala), Morawski, Miszkiewicz, Formela, Sychowski (77 Stankiewicz), Kłos (88 Bych), Wardziński (75 Wierzbowski)

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości